Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie kupno kasku typu dual. Od dłuższego, czyli od szkolenia offroadowego w zeszłym roku na początku lipca 😛 Okazało się wtedy, że jednak nie bez powodu kaski offroadowe maja dłuższą szczękę, daszek i możliwość założenia gogli. Tak gdybałem, tak szukałem i w końcu postanowiłem, że od czytania czas przejść do działania. Wybór kasków typu dual jest zdecydowanie mniejszy niż innych typów. A przynajmniej takie są moje odczucia po przejrzeniu ofert sklepów. Z zasady nie kupie kasku jeśli wcześniej chociaż chwile w nim nie pochodzę więc szukałem gdzie dany kask mogę przymierzyć zanim zacznę się poważnie zastanawiać nad jego kupnem. Zatem czas na przegląd ofert, zlokalizowanie sklepów, w których można kask dotknąć i przymierzyć i jedziemy z tematem.

Przyznam szczerze, że od samego początku O’Neal Sierra II Adventure był mocnym kandydatem. Firma nie była mi wcześniej znana, a na sam kask trafiłem przypadkiem oglądając filmiki i szukając inspiracji do podróży motocyklem. Wygląda fajnie, cena przystępna, ma blendę – dla mnie to ważne bo jakoś nie umiem się przekonać do jazdy w okularach lub z ciemną szybką. Zresztą biorąc pod uwagę częstotliwość z jaką ja na zmianę opuszczam i podnoszę blendę to inna opcja nie wchodzi w grę. Zacząłem szukać informacji, opisu, testów również tych, nazwijmy to, zderzeniowych i recenzji. Chwilę później już byłem przekonany, że muszę go obejrzeć i przymierzyć. Zacząłem szukać i znalazłem importera OFFROAD BROTHERS S.C. w Łodzi. Pojechałem, pogadałem, przymierzyłem. Obsługa doskonale wie co sprzedaje i potrafi odpowiedzieć na każde pytanie. Dowiedziałem się, że jest oparty na skorupie kasku do offroadu, przekonałem się, że jest wygodny, przyjemny w środku i spełnia prawie wszystkie moje wymagania, ale nie mając porównania z innymi kaskami (pierwszy tego typu, który przymierzałem) wstrzymałem się z decyzją. W ciągu następnych kilku tygodni przymierzyłem całe mnóstwo kasków zarówno w podobnej cenie jak i znacznie droższych. Było dwóch mocnych konkurentów, ale w cenie dwu- a nawet czterokrotnie wyższej. Tylko, że jeden miał tak krótką szczękę, że dotykałem nosem do tej części która zapobiega dmuchaniu sobie bezpośrednio na szybkę (nie wiem jak to się nazywa – chyba deflektor), a drugi nie miał blendy. Koniec końców padło na O’Neala. Tym razem, żeby nie jechać ponownie do Łodzi zamówiłem go przez internet wcześniej upewniwszy się, że wybrany kolor i rozmiar są dostępne od ręki. Zamówienie rano jednego dnia, a paczka w domu następnego dnia po południu. Co zatem w paczce?

Po rozpakowaniu znajdziemy kask, worek na niego i Pinlock. Sam kask jak już wspomniałem oparty jest na skorupie kasku offowego. Co to oznacza? Otóż ma bardzo wysuniętą szczękę, bardziej niż większość duali, które przymierzałem. Do tego bardzo duży otwór na wizjer lub gogle i doskonałą wentylację.

Będąc przy skorupie to jest ona wykonana z ABSu i pokryta farbą, która w dotyku przypomina trochę gumę. Jest to coś zdecydowanie fajniejszego niż zwykła matowa farba. Udało mi się to zabrudzić rękawiczkami w okolicy przełącznika blendy i zamykania przedniej wentylacji (widać na zdjęciach), ale bez problemu zmyłem to mokrą szmatką. Jako fan dobrze widocznych kasków (wszelkie białe i fluo) wybrałem malowanie białe z niebieskim i czerwonym, czyli pasujące do motocykla. Szkoda, że ma więcej niebieskiego niż czerwonego, ale nie można mieć wszystkiego 😉 Jednakże wybór malowań jest duży i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie (do wyboru jest 12 wersji malowania).

Pozostając na zewnątrz mamy daszek mocowany 5 śrubami z czego dwie mocują też wizjer.

Daszek nie ma żadnej możliwości regulacji. Jedna pozycja i tyle. Pytanie brzmi czy nie będzie szarpać głową w czasie jazdy. Otóż okazuje się, że nie. Przez cały dzień, jeżdżąc z różnymi prędkościami nie czułem szarpania głową ze względu na daszek. Faktem jest, że mam dość wysoką szybę i deflektor na niej, ale mimo to nawet obracając głowę w bok nie czułem szarpania daszkiem. Jedynie przy silnym bocznym wietrze czułem, że kask trochę pcha mi głowę w bok, ale moim zdaniem pochodziło to z mocno wysuniętej szczęki, a nie z daszka.

Przejdźmy do wnętrza. Wewnątrz znajduje się bardzo przyjemna w dotyku wyściółka (częściowo materiałowa, a częściowo siatkowa), która, w moim odczuciu, dobrze dopasowała się do głowy od samego początku. Nie czułem nigdzie niewygodnego ucisku czy jakiegoś dyskomfortu. Jedynie policzki są bardzo mocno ściskane, co dało się odczuć po spędzeniu w nim ponad godziny, ale na dłuższą metę szybko się do tego przyzwyczaiłem i przestało mi to przeszkadzać. Za to kask bardzo dobrze trzyma się na głowie i nie ma tendencji do przesuwania. Po prostu dobrze dopasowany. Moja głowa ma ok. 58 cm. Wybrałem rozmiar M i mimo, że 58 cm to górna granica M-ki to uważam, że jest idealnie, zarówno w kominiarce jak i bez.

Skoro już jesteśmy w środku to trzeba przyznać, że wentylacja mnie pozytywnie zaskoczyła. Przed twarzą dużo miejsca. Nie mam uczucia duchoty nawet powoli przedzierając się przez nieutwardzone drogi i pocąc w stresie, że zaraz wytnę piękną glebę na tym grząskim piasku, który mnie zaskoczył na przyjemnym wiejskim szuterku. Wentylacja na czubku głowy taka, że czasem mocno czuć zimny podmuch.

Nie wiem jeszcze od czego to zależy, bo nie zawsze to czuję, ale ogólnie głowa mi się nie spociła. Patrząc na budowę to tam musiało wiać non stop, a ja się z czasem do tego przyzwyczaiłem 😉 Podobnie było z moim starym Cabergiem Ego, w którym po otwarciu „durszlaka” na czubku robiło się chłodno, ale przyzwyczajałem się tak, że czasem zapominałem go zamknąć w deszczu. W O’Nealu na początku bardzo czułem ten zimny podmuch, ale było to odczucie pozytywne. Z czasem się do tego przyzwyczaiłem i nie czułem go w ogóle. Kominiarki nie zdjąłem mokrej, a włosy były suche, czyli działa 😉 Dodatkowo na maksa daje wentylacja po bokach.

Cały czas mi coś wiało w okolicy uszu. Robiło też trochę szumu. Nie przeszkadzało, nie męczyło, ale było odczuwalne. Poza przednim głównym wlotem, który w sumie przez większość czasu miałem otwarty, nie ma możliwości zamknąć bocznych i górnych wlotów.

Ciekawe jak będzie w deszczu albo w naprawdę zimne dni. Koniec końców zawsze można je zakleić taśmą izolacyjną w razie potrzeby 😉

Skoro o wianiu mowa to długa szczęka od dołu okryta jest miękkim materiałem. To już kompletnie nie mam pojęcia jak się nazywa, ale jest bardzo przyjemne w dotyku, zmniejsza hałas w środku, a jeśli byłoby za gorąco to można zdemontować i wtedy będzie nam przed twarzą hulał wiatr. Co kto lubi 😉 Ja nie zdejmowałem, spełniało swoją rolę, a mi nie było za gorąco. Zresztą zawsze można uchylić wizjer.

Jeśli chodzi o hałas to jak dla mnie jest on akceptowalny i nie jest głośniej niż to do czego jestem przyzwyczajony. Wiadomo, że taki kask jest głośniejszy od typowego integrala. Ale w moim odczuciu nie jest głośniejszy od mojego starego Caberga Ego z otwartym „durszlakiem”. Do 100km/h bez problemu. Przy 120km/h też było ok. Po ponad 220km nie czuję się zmęczony hałasem. A w razie czego zawsze mam przy sobie zatyczki 😉

Wizjer jest bardzo duży. Po otwarciu chowa się całkowicie pod daszkiem wiec jest przez niego chroniony jeśli otworzymy go np. w lesie.

Co istotne, i szczerze mówiąc nie widziałem tego w innych kaskach to krawędź wizjera przy zawiasach jest tak podcięta, że da się założyć gogle bez zdejmowania wizjera.

Samo zdejmowanie wymaga zdjęcia też daszka, czyli odkręcenia 5 śrub za pomocą śrubokręta. Niby nie jest trudne i niby nie jest upierdliwe, ale myślę, że jest tak dopóki siedzisz w domu i robisz to raz, żeby założyć Pinlocka 😉 Dlatego możliwość zakładania gogli bez zdejmowania wizjera może się okazać bardzo przydatna. Ale jeszcze tego nie wiem, nie mam jeszcze gogli 😉 Jak już wspomniałem w zestawie z kaskiem dostajemy Pinlocka. W wizjerze są kołeczki, należy tylko go zdjąć, zamontować Pinlocka i założyć na nowo. W sumie nic takiego, ale niektórzy mogą na to marudzić, ze nie jest od razu zamontowany. Kończąc już temat wizjera. Dół wizjera jest dość dziwnie wyprofilowany, więc jadąc z uchylonym, trzeba go tak ustawić żeby nam krawędź na wprost nie wypadła bo zniekształca obraz.

Ale w sumie to nie miałem potrzeby, żeby go w takiej pozycji ustawiać.  Zamknięcie wizjera jest z domykaniem. Po domknięciu wizjer się uszczelnia zmniejszając nieco hałas.

Co ważne i bardzo do mnie przemawia to doskonała widoczność. Fakt, od góry gdzieś na krawędzi wzroku widać daszek. W ogóle nie przeszkadza, ale za to daszek doskonale osłania od świecącego z góry bezpośrednio w oczy słońca. Dodatkowo mamy blendę więc nawet bardzo słoneczny dzień nie ma problemu z oślepianiem. Przynajmniej ja nie miałem. Sama blenda jest dokładnie tam gdzie trzeba i doskonale sprawdza się w swojej roli.

Suwak z lewej koło mocowania daszka może nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem jakie widziałem, ale też nie mogę na nie narzekać. Kompletnie nie rozumiem opinii, z którymi się spotkałem, że otwieranie i zamykanie blendy chodzi ciężko i jest problematyczne. U mnie nie ma z tym najmniejszego problemu, a wszystko chodzi płynnie i przyjemnie.

Waga kasku jest niemała. Prawie 1600g to jednak sporo. Ale należy uwzględnić co w sobie ma. Daszek, blenda, ogromy wizjer. To wszystko jednak waży. Mimo, że jest prawie 150g cięższy od mojego poprzedniego kasku to nie czułem wcale tej masy na głowie. Nie odczuwałem jakbym cegłę na głowę założył, a mój kark nie próbował mnie dobić bólem za wsadzenie mu na głowę dodatkowych prawie 150g w porównaniu do tego do czego się przyzwyczaił.

Zbliżając się do końca muszę jeszcze wspomnieć o zapięciu. Jest to zapięcie typu DD. Podobno najbezpieczniejsze. Może nie najwygodniejsze w zapinaniu, może nie najszybsze, ale dla mnie najlepsze. Wcześniej miałem microlock, który owszem, jest bardzo wygodny w zapinaniu i rozpinaniu, ale jego twarde elementy zawsze wbijały mi się w grdykę i po całym dniu jazdy wyraźnie to czułem. Z DD nie ma tego problemu. Myślę, że czas zapinania i rozpinania niedługo będzie równy temu z microlockiem, ale za to komfort jest bez porównania lepszy. Przy mojej szyi jest tylko miękki pasek dodatkowo z jeszcze bardziej miękkimi materiałowymi podkładkami dla większego komfortu. Cały dzień jazdy, a moja szyja nie wypomina mi, że coś się w nią wbijało od rana.

Sporo plusów jak do tej pory, ale jest też jeden minus. Moim zdaniem kaski typu dual są stworzone dla osób jeżdżących na dłuższe lub krótsze wyprawy motocyklami typu turystyczne enduro. Czasem samotnie, a czasem w grupie. Interkom jest genialną sprawą podróżując w grupie, żeby się porozumiewać, czy nawet samemu, żeby słyszeć komendy nawigacji. Tymaczasem O’Neal Sierra II Adventure nie jest przystosowany do interkomu. Brak możliwości zamontowania interkomu w takim kasku wydaje się być sporym minusem. Wewnątrz brak jest miejsca na głośniki (brak specjalnych podcięć w okolicy uszu), natomiast offroadowa skorupa, którą pod każdym innym względem uważam za zaletę, w tym wypadku przez swój nieregularny kształt może sprawiać problemy z montażem stacji bazowej.

Podsumowując jestem mega zadowolony z zakupu. Pierwsze wrażenia są mega pozytywne. W tej półce cenowej jest to chyba najlepsza, a przynajmniej jedna z najlepszych opcji. W tym momencie mogę szczerze go polecić (o ile nie rozważasz montażu interkomu). Jak będzie dalej? Nie wiem, ale na pewno dam znać jeśli coś w moim odczuciu się zmieni. Czy uda mi się wpasować w niego jakiś sensowny interkom? Jeśli tak to na pewno o tym napiszę z gotowym przepisem jak to zrobić. Mimo, że to moja pierwsza recenzja i nie mam w tym doświadczenia to mam nadzieję, że się podobało. Recenzja na pewno subiektywna i kask nie każdemu musi przypaść do gustu. A z gustem jak z głową, każdy ma swoją. Musisz sam przekonać się czy O’Neal Sierra II pasuje na Twoją 😉 A ta recenzja mam nadzieję, że pomoże Ci w wyborze. Tymczasem, do zobaczenia na trasie 🙂

P.S. Jeśli ciekawi Was co myślę o nim po 2 latach użytkowania zajrzyjcie tutaj 🙂

Podobało się? Podziel się z innymi: