Mamy luty więc powoli zbliża się sezon 2021. Zwykle jest to czas przygotowania maszyny, a czasem poszukiwania nowego ubioru dla kierownika. Ja miałem taki czas w 2019 kiedy przed sezonem kupiłem nowy kask i kurtkę. Jakiś czas temu pisałem o tym jak kurtka przetrwała spędzone ze mną kilometry. Myślę, że nadszedł też czas na moją opinię po dwóch sezonach z kaskiem O’Neal Sierra II.
Kask kupiłem w kwietniu 2019 i już po pierwszym dniu jazdy pokusiłem się o napisanie opinii czy też bardziej pierwszego wrażenia z jazdy w tym kasku o czym przeczytacie tutaj -> LINK. A jak patrzę na niego dziś kiedy stał się stałym kompanem moich podróży w ostatnich dwóch sezonach? Czy nadal bym go kupił?

Otóż, tak. Jeżeli chodzi o tę półkę cenową nadal uważam, że to całkiem dobry wybór i dobry kask (materiał – tak jak wszystkie na stronie – nie jest sponsorowany, wszystkie wyrażone opinie są prywatnymi opiniami piszącego i nie musisz się z nimi zgadzać 😉 ). Podkreślam tutaj stwierdzenie „jeśli chodzi o tę półkę cenową”. Wiadomo, że jest wiele lepszych, ale zdecydowanie droższych kasków, natomiast O’Neal po dwóch latach użytkowania i wielu przejechanych kilometrach w każdych warunkach dalej dzielnie się trzyma. Ale po kolei.

Skorupa: Mimo upływu lat jedyne co się na niej pojawiło to trochę brudu, który schodzi bez problemu przy pomocy mokrej szmatki. Malowanie trzyma się dobrze, nie jest porysowane i na całym kasku znalazłem tylko dwa niewielkie odpryski na daszku. Czyszczenie z owadów też nie sprawia większego problemu mimo matowego koloru.
Waga samego kasku mimo, że niemała, mi nie przeszkadza, chociaż może jakbym dorwał naprawdę lekki kask to bym zmienił zdanie.

Wnętrze: Po dwóch latach, w których prawie codziennie w sezonie miałem kask na głowie, czasem nawet przez ponad 8h, wnętrze nie nosi śladów zużycia. I to nie tylko pod względem materiałów, również dopasowanie kasku nadal jest takie jak na początku. Kask nadal ciasno siedzi na głowie nawet bez kominiarki. Nie uwiera, nie lata po głowie. Po prostu pasuje. Jeśli mam się czepiać to na policzkach i na potylicy widać mikro zmechacenie, ale to jak już miałbym być bardzo czepliwy.

Wizjer: Wizjer sam w sobie nie uległ żadnym zmianom. Chodzi lekko, ale trzyma się na wszystkich pośrednich pozycjach. Domykanie działa, a uszczelki nie uległy zniszczeniu. Jedynie to o czym wspominałem w pierwszym artykule to dziwne wygięcie krawędzi wizjera powoduje, że w pewnych pozycjach uchylenia zasłania on widok. Czy raczej zniekształca obraz tak, że niewiele widać. Małe sprostowanie względem poprzedniego artykułu, wystarczy odkręcić dwie śruby, żeby zdjąć wizjer.

Problemem jest pinlock, który odkleja się i opada przez co przestaje spełniać swoją funkcję. Być może jest to tylko kwestia samego pinlocka, ale wydaje mi się, że gdyby kołeczki były ok 3mm bliżej siebie to dopasowanie byłoby zdecydowanie lepsze. Inaczej pinlock ma bardzo dużo luzu. W poprzednim kasku siedział dużo ciaśniej i nic się z nim nie działo przez 5 lat. Na przyszły sezon wymienię pinlocka i zobaczymy czy to pomoże.

Blenda: Słyszałem, że część osób narzeka na ciężko chodzącą blendę szczególnie po dłuższym czasie użytkowania. Ja jeździłem w najróżniejszych warunkach od słońca po deszcz i kurz i mimo to blenda cały czas działa bez problemu. Faktem jest, że jak już wcześniej pisałem są wygodniejsze sposoby na opuszczanie blendy, ale dalej działa to płynnie i bez problemu. Być może mam fart.

Wentylacja: Wentylacja jak już pisałem jest bardzo dobra, w deszczu nie miałem problemu z mokrą głową, jedynie w zimne dni można by pomyśleć o zamykaniu bocznych wlotów, przez które wpada dużo zimnego powietrza. Mi wystarczała kominiarka, ale można się pokusić o zaklejenie ich jeśli to za mało. Dodatkowo przedni wlot można zamknąć nie tylko od zewnątrz, ale i od środka.

Tak jak już wcześniej pisałem kask jest głośny, chociaż mi to nie przeszkadza na co dzień. Nawet jadąc kilka dni pod rząd przez ok. 8 godzin dziennie nie było tragedii, nie używałem zatyczek mimo, że mam je zawsze przy sobie. Ale od ok. 100km/h nie da się już rozmawiać. Jedno to tani interkom, a drugie to hałas w środku.

Interkom: Jak wspomniałem założyłem interkom. Kask nie jest przygotowany, ale wolę słyszeć nawigację niż jechać na czuja. Przy uszach wydłubałem miejsce na słuchawki. Na mikrofon miejsca jest aż nadto. Jeśli chodzi o stację bazową to ze względu na nieregularny kształt w grę wchodziło jedynie przyklejenie podstawy do skorupy.

Zapięcie: Zapięcie DD jest tak proste, że co tu się może popsuć. W sumie nic. Poza tym, że postrzępił się trochę pasek. Mam nadzieję, ze nie wpłynie to na bezpieczeństwo kasku.

Podsumowując, jeśli chodzi o codzienne użytkowanie to jestem zadowolony. Jakość w tej półce cenowej też uważam za bardzo dobrą chociaż nie idealną. Możnaby poprawić chociażby jakość paska od DD. No i ten nieszczęsny pinlock. Mam nadzieję, że wymiana pomoże, ale nie rozumiem czemu przy kołeczkach jest tak dużo luzu. To też można by poprawić. Z taką samą opinią spotkałem się również w rozmowie z jednym z czytelników, że pinlock słabo przylega i paruje.

Zadowolony jestem z materiałów we wnętrzu, które nadal są przyjemne w dotyku i bardzo dobrze wyglądają i pasują do głowy. Nie myślę jeszcze o zmianie. Przyjmuje się, że trwałość kasku to 5 lat (ze względu na działanie warunków atmosferycznych) i bardzo prawdopodobne, że tyle razem spędzimy. No chyba, że mnie poniesie i kupię sobie coś z wyższej półki 😉 Jeśli to czytasz i jesteś użytkownikiem O’Neal’a zostaw komentarz i napisz jak sprawuje się twój egzemplarz. Do zobaczenia 🙂

Podobało się? Podziel się z innymi: