Jak zapewne widzieliście na mojej fejsbukowej stronie w prezencie od przyjaciół dostałem piłę tarczową. To rzecz jasna mocno zmotywowało mnie do działania i natychmiast w mojej głowie pojawiło się kilka nowych pomysłów. Niestety pierwsze zabawy z piłą pokazały, że mocowanie ciętego elementu do stołu nie należy do najwygodniejszych. Słaby dostęp i niewygodna pozycja. Przydałoby się coś co można postawić choćby na środku garażu i do tego przymocować cięty elemnt. Jednym słowem brakowało mi koziołków (albo kobyłek, jak kto woli). Ze względu na mocno ograniczoną ilość miejsca w garażu nie było mowy o stałych zajmujących dużo przestrzeni koziołkach. Dlatego postanowiłem, że muszą być solidne, drewniane, a przede wszystkim składane.

Pracę jak to zwykle bywa zacząłem od zakupu materiałów. Jako podstawowy materiał użyłem kantówek 45x70mm. Dodatkowo do bagażnika wrzuciłem kilka desek 20x100mm. A co tam, przydadzą się.

Dłuższą chwilę zastanawiałem się jak szerokie powinny być moje koziołki. Ostatecznie 100cm wydało mi się całkiem sensowne.

Przyciąłem dwa odcinki (planowałem zrobienie dwóch koziołków), a następnie wziąłem się za nogi. Podglądając różne rozwiązania i szukając inspiracji przyglądałem się też wymiarom (długości i kątowi pod jakim rozstawione są nóżki). Ostatecznie stanęło na 40o rozstawu i 80cm długości. Zatem do roboty. Ustawiłem pochylenie tarczy piły na 20o, a następnie przyciąłem koniec kantówki.

Od przyciętego końca odmierzyłem 80cm i wykonałem następne cięcie. I tak aż do momentu jak miałem 2 zestawy po 4 nogi.

Przyszedł czas na połączenie nóg z poprzeczką. Wyznaczyłem środek poprzeczki i przyłożyłem do niego jedną z nóżek. Oczywiście wystawała poza poprzeczkę. W końcu 2*45mm to 90, a poprzeczka ma tylko 70mm szerokości. Sprawą jasną było, że muszę ściąć końcówkę tak aby zmieścić dwie nóżki na szerokości poprzeczki.

Odmierzyłem 35mm na końcu nóżki, a resztę odciąłem za pomocą ręcznej piły.

I tak 8 razy.

Na poprzeczce odmierzyłem po 15 cm od każdego z końców i zaznaczyłem punkty. Następnie wyznaczyłem środek każdej z nóżek. Podczas montażu punkty na poprzeczce miały pokrywać się z środkami nóżek. A dlaczego zaznaczyłem je akurat 15 cm od końca. Bo w tym miejscu nóżki po prostu dobrze wyglądały. A z inżynierskiego doświadczenia powiem Wam, że jak coś dobrze wygląda to najprawdopodobniej jest dobrze 😉

Dwie nóżki miały być na stałe przykręcone do poprzeczki, a pozostałe dwie – składane. Przyłożyłem i odrysowałem na poprzeczce kolejno dwie stałe nóżki. Następnie wyznaczyłem miejsca, w których miały znaleźć się śruby mocujące.

W zaznaczonych miejscach wykonałem wstępne otwory wiertłem mniej więcej o średnicy wkrętów i poprawiłem wiertłem z pogłębiaczem (żeby łeb śruby nie wystawał).

W kolejnym kroku wkręciłem wkręty tak aby minimalnie wystawały. Dokładnie odmierzając przyłożyłem i docisnąłem nogę. Odciski wkrętów wyznaczyły mi miejsca pod wstępne nawiercenie niewielkim wiertłem dzięki czemu nie ryzykowałem pęknięcia materiału przy skręcaniu elementów.

Po przymocowaniu nogi przyłożyłem drugą (składaną), a pomiędzy nimi włożyłem zawias. Kiedy wszystko ładnie się zgrało ołówkiem zaznaczyłem miejsce mocowania zawiasu, a następnie  – po odłożeniu ruchomej nogi – przykręciłem zawias.

Kiedy zawias już był na swoim miejscu ponownie przyłożyłem nogę składaną i tym razem na niej zaznaczyłem miejsce mocowania.

Oczywiście nie było możliwości abym mógł przykręcić zawias w tej pozycji dlatego musiałem rozwiercić sworzeń i rozłożyć zawias na dwie części.

Kiedy druga połowa zawiasu również znalazła się na swoim miejscu złożyłem całość, a rolę nowego sworznia przejęła śruba M5.

Całą operację powtórzyłem z drugą parą nóg. Po takim wstępnym złożeniu już właściwie można było używać koziołka. Porządny i mocny, spokojnie wytrzymał moją niemałą wagę. W sumie nawet wygodny do siedzenia 😉

Ale rozstawianie każdej z nóg oddzielnie było troszkę upierdliwe. Ponadto przy każdym przesunięciu trzeba było na nowo rozstawiać nogi. Potrzebowałem poprzeczki. Albo trzech 😀

Pierwsza z nich miała blokować nogi w pozycji otwartej. Zacząłem od nawiercenia  dwóch otworów. Jeden znalazł się w nodze stałej, a drugi w ruchomej. Nawierciłem je dokładnie po środku, czyli w połowie grubości i w połowie długości każdej z nóg. W otworach umieściłem kołki ɸ10.

Następnie wziąłem listewkę, oheblowałem i nawierciłem na jednym końcu otwór o tej samej średnicy co kołek. Założyłem ją na jeden z kołków, rozstawiłem nogi i zaznaczyłem położenie drugiego kołka.

W zaznaczonym miejscu nawierciłem drugi otwór. Sprawdziłem spasowanie elementów i okazało się, że trafiłem w dziesiątkę. Po założeniu poprzeczki nóżki były na maska rozłożone, a jednocześnie nie składały się po podniesieniu koziołka.

Dla wygody użytkowania jeden z otworów rozciąłem tak aby zrobić pewien rodzaj zamka. Przymierzyłem, sprawdziłem działanie i pozostało teraz tylko skrócić poprzeczkę, aby nie wystawała poza nóżki.

Dla ładnego wyglądu odrysowałem na końcach łuki, a następnie zgrubnie przyciąłem za pomocą wyrzynarki.

Ostateczny kształt nadałem za pomocą szlifierki taśmowej. Na koniec jeszcze ponownie wszystko przymierzyłem i upewniłem się, że na pewno pasuje.

Kolejne dwie poprzeczki miały usztywnić nóżki w kierunku wzdłuż poprzeczki. Tutaj przydały się zakupione deski 20x100mm. Zacząłem od porządnego ich oheblowania i oszlifowania. Już w tym momencie pierwszy z koziołków pomagał budować sam siebie i podpierał deskę w czasie heblowania.

Następnie zmierzyłem odległość między nóżkami i dociąłem dwa odcinki deski o dokładnie takiej długości.

Zacząłem od połączenia ze sobą nóżek stałych. Odmierzyłem 20 cm od końca nóżek. Dlaczego? Bo dobrze wyglądało 😉 Zaznaczyłem linie i  dokładnie przyłożyłem poprzeczkę. Unieruchomiłem ją względem nóżki za pomocą ścisku. Podobnie zrobiłem z drugiej strony.

Następnie zaznaczyłem miejsca pod wkręty mocujące. Oczywiście ściski mocno przeszkadzały, ale wystarczyły mi dwa wkręty na każdej z nóżek, żeby mieć pewność, że po zdjęciu ścisków już nic się nie przesunie. Następnie nawierciłem kolejne otwory i wkręciłem w nie wkręty. 

Czy 6 wkrętów na stronę to nie przesada? Nie wiem, pewnie tak. Pewnie wystarczyły by 4.  A może nawet 2. Ale teraz przynajmniej nie będę miał najmniejszej wątpliwości, czy to wytrzyma 😉

Podobną operację przeprowadziłem z drugiej strony, tj. na ruchomych nóżkach. Ze względu na to, że są ruchome ważne było, żeby dopilnować równej odległości na górze i na dole. Zawiasy pozwalały na nieco swobody. Nieco za dużo, m. in. dlatego potrzebne były poprzeczki. Po powtórzeniu operacji na ruchomych nóżkach, koziołek był już właściwie gotowy.

Przymierzyłem całość z wcześniej zrobioną ruchomą poprzeczką i wpadłem na jeszcze jeden, ostatni już chyba pomysł. Ponieważ ruchomą poprzeczkę dało się zdjąć zsuwając ja z kołków postanowiłem jakoś temu przeciwdziałać. Wziąłem kolejno każdy z kołków, zaznaczyłem środek, a następnie nawierciłem go cienkim wiertłem.

W nawiercony otwór wkręciłem mały wkręt z podkładką nieco większą od otworu w poprzeczce. W ten sposób po wklejeniu kołków i zamocowaniu poprzeczki, nie będzie się ona zsuwać.

Pozostało już tylko lakierowanie dla ochrony drewna i już. Koziołki gotowe do działania, a ja mogę z ich pomocą pracować nad kolejnymi projektami, które mam nadzieję uda mi się zrealizować i opisać już niedługo. Do zobaczenia 🙂

Podobało się? Podziel się z innymi: