Korzystając z wolnych dni, znalazłem czas na realizację projektu, który chodził mi po głowie już od pewnego czasu. Pracując nad pierwszymi projektami wymagającymi użycia wyrzynarki szybko poczułem, że często wygodniej byłoby manipulować wycinanym elementem niż całą maszyną. Szczególnie w przypadku małych elementów. Stąd właśnie od dłuższego czasu chodził mi po głowie pomysł zrobienia stolika do którego można ową wyrzynarkę przymocować do góry nogami tak aby z blatu wystawało samo ostrze.
Już dawno kupiłem trafiony przypadkiem kawałek blatu meblowego o wymiarach mniej więcej 60×90 cm. Wziąłem go bez zastanowienia ponieważ wymiar ten był dość nietypowy (większość tego typu ścinków nie przekraczała 60cm), więc szansa trafienia takiego drugi raz była raczej niewielka. Dlaczego akurat ten? Dlatego, że zapewniał dosyć dużą powierzchnie blatu (co przy wyrzynarce może być przydatne)… no i kosztował mniej niż 10zł 🙂 Blat przeleżał długie miesiące w garażu, bo jakoś nigdy nie było czasu i chęci do wzięcia się akurat za ten projekt. W końcu korzystając z wolnego czasu przejrzałem materiały i stwierdziłem, że mam praktycznie wszystko co potrzebne. No może oprócz paru pierdół.
Głównym założeniem było nie zagracenie i tak niewielkiej przestrzeni w garażu. W związku z tym postanowiłem, że stolik powinien być składany i zajmować względnie mało miejsca. Pracę zacząłem od przycięcia belek 45x70mm na odcinki 4x75cm i 4x49cm.
Z przyciętych kawałków belki skręciłem dwie identyczne ramki.
Na początek nawierciłem otwory pod kołki. Na końcach dłuższych belek w odłegłości równej połowie grubości belki.
Następnie otwory przeniosłem na krótsze belki „od czoła”.
W kolejnym kroku dla wzmocnienia konstrukcji obok kołków nawierciłem po dwa otwory 6 mm, które miały posłużyć do skręcenia konstrukcji.
Od zewnętrznej strony pogłębiłem otwory tak aby schować łeb od konfirmatów.
Po włożeniu kołków złożyłem dwie ramki. Gdy upewniłem się, że wszystko do siebie pasuje (podczas trasowania i wiercenia oznaczałem elementy „co z czym”, żeby się nie pomylić) wkleiłem kołki i skleiłem dwie ramki. Potem długim wiertłem nawierciłem otwory 6mm w krótszych częściach ramki i skręciłem wszystko za pomocą konfirmatów.
Kolejną rzeczą było przygotowanie składanych poprzeczek. zacząłem od przygotowania, czyli oheblowania deski 100x25mm.
Następnie przyciąłem 8 równych kawałków i zatępiłem ich krawędzie.
Tak przygotowane deseczki ułożyłem po dwie i połączyłem ze sobą parami za pomocą zawiasów.
Na wolnych końcach każdej pary deseczek przykręciłem kolejne zawiasy po drugiej stronie desek.
Do dwóch z czterech przygotowanych par po przeciwnej stronie do środkowego zawiasu przykręciłem zatrzaski skrzyniowe (czy jak to tam się nazywa). W końcu nie chcę, żeby mi się stolik złożył. No i mam nadzieję, że dwa wystarczą. Swoją drogą jak to ciężko trafić, żeby dobrze (w dobrej odległości od siebie) przykręcić obie części zatrzasku. Nadal nie wiem czy dobrze to zrobiłem. No, ale jak na razie wszystko się trzyma 😉
Gotowe zestawy przykręciłem do wcześniej przygotowanych ramek. Po dwa z każdej strony. Tak żeby zarówno z jednej jak i z drugiej znalazł się jeden zestaw z zatrzaskiem.
Podstawa stolika gotowa. Całkiem fajnie się składa i rozkłada. I całkiem mało miejsca zajmuje po złożeniu. Chociaż przeczuwam, że przydadzą się dodatkowe zatrzaski. Zobaczymy.
Przyszedł czas na blat. Nie zrobiłem żadnego super wymyślnego mocowania. Ot dwie deseczki od wewnętrznej strony ramek. Przymocowane do blatu i wciśnięte w podstawę. Na początek oheblowałem dwie deseczki i przymocowałem ściskami do ramek podstawy. Następnie położyłem blat i zadbałem, żeby był równo z każdej strony. Teraz mogłem odrysować położenie deseczek.
Po zaznaczeniu ich położenia odwróciłem blat, a do deseczek przykleiłem taśmę dwustronną i za jej pomocą przykleiłem je do blatu.
Następnie upewniłem się, że wszystko dobrze pasuje.
Zaznaczyłem miejsca pod wkręty. A następnie nawierciłem otwory i przykręciłem deseczki do blatu.
Dodatkowo, żeby łatwiej było wkładać blat (spasowałem go bardzo ciasno z podstawą) za pomocą ręcznego hebla sfazowałem krawędzie deseczek.
Przyszedł czas na przygotowanie blatu. Plan był taki aby wyciąć otwór w środku blatu i zrobić wkładkę, do której przymocowana będzie wyrzynarka, a w przyszłości również frezarka. Zacząłem od przyłożenia obu maszyn aby zdecydować jaka musi być wielkość wkładki.
A następnie przyciąłem odpowiedni kawałek sklejki o grubości 10mm i zacząłem przymierzać wyrzynarkę.
Kiedy zdecydowałem gdzie powinna być zamocowana, odkręciłem od niej stopę i zaznaczyłem jej obrys.
Następnie za pomocą frezarki wyciąłem zagłębienie ok. 4mm, w którym mieści się stopa wyrzynarki.
Przyszedł czas na opracowanie mocowania. Z przodu stopy są dwa gwintowane otwory i one posłużyły jako mocowanie. Z tyłu postanowiłem użyć dużych podkładek i za ich pomocą zamocować stopę. W sumie użyłem po kolei: podkładka 6mm, podkładka powiększana 8mm, podkładka powiększana 6mm, nakrętka samokontrująca M6.
Zaznaczyłem i nawierciłem 4 otwory. Z przodu 5mm ze względu na gwint w stopie. Z tyłu 6mm.
Od drugiej strony pogłębiłem otwory i wykorzystałem śruby z łbem stożkowym dzięki czemu zagłębiły się w materiał i zrównały ze sklejką tworząc gładką powierzchnię (na zdjęciach przednie śruby mają kulisty łeb, ponieważ nie miałem w owej chwili śrub M5 z łbem stożkowym, ale stożkowe trafiły tam docelowo).
Po zamocowaniu stopy, a na niej wyrzynarki przyszedł czas na otwór na ostrze. Zaznaczyłem miejsce wiercenia możliwie dokładnie jak mi się to udało. Zmierzyłem szerokość najszerszego ostrza jakie miałem i zdecydowałem wywiercić otwór 12mm. Pozwalał on na swobodną wymianę ostrza w każdej chwili bez demontażu maszyny.
Niestety minimalnie nie trafiłem z środkiem otworu i ostrze opierało się o jego krawędź dlatego za pomocą pilnika zrobiłem mu nieco więcej miejsca.
Następnie przyszedł czas na wycięcie blatu. Wytrasowałem dokładnie kształt, który muszę wyciąć. Uwierzcie bądź nie, ale to była chyba najdłuższa operacja w całej budowie. Miałem tylko jedną szansę i musiało wyjść idealnie za pierwszym razem. Warto było poświęcić na to odpowiednio dużo czasu.
Po wytrasowaniu blatu przygotowałem sobie ograniczniki dla frezarki. Plan był taki aby wyfrezować kształt wkładki na 10mm wgłąb, zostawić ok 2-3cm margines aby miała się na czym oprzeć, a środek wyciąć.
Po ustawieniu ograniczników i upewnieniu się, że wszystko jest jak należy zacząłem frezowanie.
Pierwszy przejazd i wszystko dokładnie wzdłuż linii, czyli jest jak należy. Nie chciałem przesuwać ograniczników bo ich ustawienie zajęło mi naprawdę dużo czasu dlatego do stopy frezarki dokleiłem taśmą dwustronną kawałek deseczki i zacząłem dalsze frezowanie.
Chwila moment (może nawet dłuższa chwila, ale ogólnie fajna zabawa, więc szybko minęło) i piękny prostokąt gotowy.
Pozostało wyciąć środek. Nawierciłem otwory na narożnikach, aby wprowadzić ostrze.
I za pomocą wyrzynarki wyciąłem wnętrze blatu.
Nie chcąc bawić sie dłutami w prostowanie narożników w blacie, zaokrągliłem te we wkładce…
… i przymierzyłem.
Pasuje 😀
Pozostało przykręcić wyrzynarkę, włożyć wkładkę na jej miejsce i można było zacząć testy. Listwa z włącznikiem, aby można było łatwo włączać i wyłączać urządzenie, do tego zablokowany przycisk na wyrzynarce i jedziemy.
Testy wyszły pomyślnie, wszystko fajnie chodzi więc otwierają się nowe perspektywy 🙂 Dużo łatwiej prowadzić lekki element niż ciężką wyrzynarkę 🙂
A sam stolik ma w mojej głowie już co najmniej 3 zastosowania. Stolik pod wyrzynarkę, stolik pod frezarkę, a po założeniu zwykłej gładkiej wkładki zwykły pomocniczy blat, którego do tej pory często mi brakowało.
Mam nadzieję, że Wam się podobało 🙂 Do zobaczenia 🙂
Dzięki za podzielenie się swoją wiedzą! Będę robił coś podobnego i pewnie skorzystam z tego i innego rozwiązania. Powiedz proszę tylko, czy fakt, ze wyrzynarka jest do góry nogami nie powoduje, ze trociny lecą bezpośrednio na element tnący, wałek etc powodując jego zapchanie i utratę mobilności w konsekwencji? Ps mam makitę 4329, ona nie ma chyba funkcji nadmuchu, czy jakkolwiek ona się nazywa.
Prawdę mówiąc niewiele używałem stolika z wyrzynarką, częściej montowałem tam frezarkę i faktycznie trociny lecą na maszynę ale montuję tam zawsze wyciąg d odkurzacza (mam go zarówno w wyrzynarce jak i frezarce). Z wyrzynarki rzadko korzystam ogólnie ale kiedy, jej używałem nie zauważyłem, żeby coś się działo z sama maszyną ze względu na pracę odwrotnie. Natomiast faktycznie wióry zbierają sie na ciętym elemencie. Myślę, że z wyrzynarki będę częściej korzystać jak zrobię prowadnicę do ostrza. Da to podwójną korzyść, po pierwsze ostrze będzie pracowało prosto bez odchylania się (zauważyłem taki problem przy odwróconej pracy) a po drugie w tej pozycji czasem jak mocniej szarpnie to podrywa materiał z rąk i można sobie krzywdę zrobić. Myślę o zrobieniu czegoś tego typu: