Ostatnio wszelkie siły na działania w garażu skupiłem na przygotowaniach do sezonu motocyklowego, który zapewne zacznie się nim się zorientuję. Jedną z rzeczy, której mi brakowało na dłuższych trasach była możliwość korzystania z nawigacji w telefonie bez zatrzymywania się i sprawdzania co jakiś czas czy aby na pewno dobrze jadę. Jednym słowem potrzebowałem uchwytu na telefon. I uchwyt ów zakupiłem, ale pojawił się inny problem. Jak go wygodnie i sensownie zamontować. Kiedy wybrałem miejsce, które wydało mi się odpowiednie i rozważyłem wszelkie mniej lub bardziej sensowne możliwości montażu padło na gięty płaskownik. No właśnie. Gięty. Oczywiście, że mogłem go wkręcić w imadło i ręcznie czy z pomocą młotka giąć. Ale po co jeśli w kilka (no może kilkanaście albo trochę więcej) minut mogę zrobić nakładkę na imadło do gięcia płaskowników i mniejszych kawałków blachy. Szybki przegląd garażu, prosta koncepcja i wziąłem się do roboty.

Zacząłem od przycięcia 6 kawałków kątownika o długości równej szerokości szczęk.

Po przycięciu oczywiście oszlifowałem wszelkie ostre krawędzie.

Wstępny plan zakładał nałożenie jednego na drugi tworząc coś w rodzaju ceownika. Jak się jednak okazało dwa kawałki złożone razem mają idealnie szerokość szczęk mojego imadła. W związku z tym oszlifowałem tylko krawędzie tak aby łatwiej było spawać.

 

Przyłożyłem elementy do siebie po czym przyłapałem lekko na końcach.

Po przymierzeniu na imadło i sprawdzeniu, że wszystko ładnie do siebie pasuje pospawałem po całości.

Zostały mi jeszcze dwa kawałki kątownika. Jeden położyłem na jednej z nakładek, wyrównałem i przyspawałem. Tak powstała nakładka ze stemplem (bo tak to można chyba nazwać).

Nie są to najpiękniejsze spawy, bo w ramach ćwiczenia spawałem elektrodą. Drugi albo trzeci raz w życiu. Więc i tak chyba wyszło nie najgorzej. Ale gdyby to była bardziej odpowiedzialna część to bym tym spawom nie zaufał.

Następnie nałożyłem gotową nakładkę na jedną szczękę imadła, drugą nakładkę na drugą, a pomiędzy nie wsunąłem ostatni kawałek kątownika, który miał tworzyć matrycę (tak to nazwijmy). Ścisnąłem wszystko razem, aby luźny kątownik ładnie się ułożył,

a następnie przyspawałem go do nakładki.

Pozostało tylko oszlifować spawy i zrobić test.

Blacha 3mm poddała się. I wyszło nawet nieźle.

Pozostało tylko pomalować całość i gotowe.

Szybkie, proste i przydatne narzędzie. Mam nadzieję, że Wam się podobało. Do zobaczenia 🙂

 

 

Podobało się? Podziel się z innymi: