Miesiąc: luty 2017

Łada w SPA, czyli mały remont blacharski

To co tutaj opiszę działo się pierwszej zimy i było pierwszym remontem Ładnej, jeszcze przed silnikiem czy czymkolwiek innym.
 
Po pierwszych rajdach uznałem, że mimo iż silnik pracuje na 3 cylindrach, to nadal pracuje. Bańka oleju do bagażnika i przecież można jechać. Wtedy jeszcze nie miałem wizji co z nim dalej. Nie wiedziałem czy go remontować czy szukać drugiego. Myślałem nad wymianą na 1500 albo 1600, bo moc musi być. Chociaż tak naprawdę to ten 1300 ma 68-69KM, czyli niewiele mniej niż nasz polski 125p 1500 (75KM). Czy te parę koni ma aż takie znaczenie?
 
Nie wiedząc co dalej z silnikiem, a jednocześnie mając już w garażu czekające nowe nadkola i progi, postanowiłem, że od tego zacznę. Mechanika, mój konik, nie była żadnym problemem więc mogłem ją zrobić samemu, w każdej chwili, dlatego się nią nie przejmowałem. Na blacharce niestety się nie znam, a wtedy nie miałem nawet spawarki. Dziś wiem, że wiele jeszcze muszę się nauczyć bo moja niedawna próba własnoręcznego zaspawania otworu w podłodze bagażnika była niczym droga przez mękę. Muszę przyznać, że praca blacharza wcale taka prosta nie jest. A może po prostu TIG się do tego nie nadaje i jakbym miał migomat, to by mi lepiej poszło. Nie wiem, nie znam się.
 
Ale wracając do tematu, trzeba było znaleźć blacharza i lakiernika. Szybki wywiad wśród znajomych – zabytkowych zapaleńców – i miałem już lakiernika. Oczywiście nie był to żaden specjalistyczny zakład blacharski, bo wiedząc jakie są koszty zrobienia blacharki w zabytku nie było mnie wtedy na to stać. Dzisiaj zresztą też, bez wcześniejszego wielomiesięcznego karmienia świnki skarbonki. Chociaż sam nie wiem czy nie byłoby lepiej gdybym własnie tak zrobił. Wracając do lakiernika. To musiał być pan Wiesio, co we własnym garażu umie przygotować, pomalować i trochę się zna. No i znalazł się taki pan Wiesio, polecony przez znajomego. W sumie ogarniał temat, widziałem jego wcześniejsze prace i stwierdziłem, że czemu nie.

(więcej…)

Podobało się? Podziel się z innymi:

Projekt Sowa, czyli ozdobna podstawka pod telefon

Nie miałem ostatnio za wiele czasu, ale odczuwałem straszną potrzebę zrobienia czegoś w garażu. Ponieważ podczas ostatnich  zakupów w jednym z marketów budowlanych trafiłem na ścinki sklejki, postanowiłem je zakupić, bo na pewno się przyda. No właśnie, tylko do czego. Miałem sklejkę i nową nieużywaną piłę włosową, którą kupiłem kiedyś, a jakże, w innym z marketów budowlanych. Przecież na pewno się przyda 😉 Skoro tak, to trzeba zrobić coś co będzie wymagało wycięcia skomplikowanych kształtów, będzie ładne i nie będzie „durnostojką”. Przypomniało mi się, że widziałem gdzieś drewniane zwierzątka. Ot takie tam, zwykłe pierdółki do postawienia na półce. Postanowiłem zrobić coś bardziej praktycznego i tak zrodził się projekt Sowa, czyli drewniana sówka będąca jednocześnie ozdobą i chyba całkiem praktyczną podstawką na telefon. Plan był, narzędzia i materiały też, no to do dzieła!

 
 

(więcej…)

Podobało się? Podziel się z innymi: