Skrzynia biegów

Od jakiegoś czasu chodziło mi to po głowie, ale dopiero wyjazd na majówkę stał się impulsem do działania. Nie ma co ukrywać wycieczki Ładą to przyjemność. Przyjemność, która ma jedną skazę. Skrzynię czwórkę. O ile w mieście nie jest to problemem, o tyle na trasie znacznie ogranicza przelotową prędkość. Żeby było w miarę cicho i komfortowo trzeba przelotową ograniczyć do 80km/h. Plusem jest to, że trudniej o mandat, ale przy dzisiejszym ruchu i prędkościach, jest to bardzo upierdliwe. Jazda ok. 90-100km/h pozwala sprawnie się poruszać w dzisiejszym ruchu, ale na dłuższą metę hałas staje się dość męczący. Dodatkowo w sama skrzynia czasem zgrzytnie na dwójce, a na luzie słychać jak łożyska wołają o wymianę. Dlatego też po powrocie z majówki zapadła decyzja. Szukamy piątki rodem z Łady 2107 (może w 2105 też już była, ale tego nie wiem). Sama skrzynia ponoć pasuje plug’n’play (przekonam się) więc tym bardziej warto. Szkoda tylko, że to towar mocno deficytowy.

Na aledrogo nic, na mniej i bardziej lokalnych portalach ogłoszeniowych same czwórki. Pomogło ogłoszenie na Forum Łada Klub Polska. Odpowiedź pojawiła się praktycznie natychmiast. Już następnego dnia czekała na mnie wiadomość „Mam. Cena XXX”. Szybkie dogadanie ceny, wysyłka i za kilka dni skrzynia leżała u mnie. Mógłbym za nią mieć jakieś dwie i pół czwórki, ale jak na ten towar to i tak okazja 😉 Teoretycznie miała być od razu do włożenia. Wymagała umycia bo ze względu na pękniętą gumową osłonę lewarka była cała zachlapana olejem. I przydałyby się nowe widełki od wysprzęglania bo stare miały pęknięte mocowanie. I tyle. Szybka akcja kupna, tylko kiedy znaleźć czas, żeby tam zajrzeć. 

Skrzynia wstępnie trafiła do garażu. Na potem. Wcześniej były ważniejsze sprawy do zrobienie, bo zbliżał się wyjazd do Lwowa, który pewnie niedługo opiszę. Skrzynia w garażu, a ja przed komputerem zacząłem szukać co by się do niej mogło przydać. Gumowe osłony, uszczelki, uszczelniacze, widełki. Wszystko co mi przyszło do głowy zostało znalezione i zamówione. Łożyska miały poczekać aż ją rozbiorę, żeby mieć pewność, że kupuję dobre. No właśnie… tylko kiedy ją rozbiorę. Koniec końców skrzynia przeleżała prawie rok zanim znalazłem czas i chęci, żeby się nią wreszcie zająć. 

Zacząłem od przeglądu części, które zakupiłem, a następnie główna zainteresowana trafiła na stół.

Skrzynia biegów

I zaczęło się mozolne czyszczenie.

I czyszczenie.

I jeszcze więcej czyszczenia. Wymagało to sporo preparatu do czyszczenia silników, wody, a nawet zmywacza do hamulców aby usunąć co oporniejszy brud. Szło dość opornie, a syfu było co niemiara. W pewnym momencie obok jakiegoś korka moim oczom ukazał się napis „уровень масла” (uroveń masła), czyli poziom oleju (albo masła jak kto woli 😉 ).

W ten sposób upewniłem się, że to właśnie ta śruba jest korkiem wlewowym. 

Kiedy skrzynia była już całkiem znośnie oczyszczona z najgorszego, najbardziej luźnego i zarazem najniebezpieczniejszego dla niej (jeśli dostałby się do środka) brudu, postanowiłem ją otworzyć. Żeby było szybko i sprawnie, nasadka i wkrętarka w dłoń i odkręcamy dolną pokrywę.

Na początek jeszcze kilkukrotne upewnienie się, że wszystko jest dobrze oczyszczone i żaden piach nie dostanie się do środka i jedziemy. 10 nakrętek M6 puściło bez większego problemu. Lekkie podważenie pokrywki i już mogłem oglądać wnętrze. Ku mojemu, bardzo pozytywnemu, zaskoczeniu naprawdę zdrowe wnętrze. Zęby na kołach nie nosiły śladów zużycia. Przynajmniej w większości. Jedynie na drugim (chyba najczęściej używanym) biegu widać było na zębach jakiś rudy nalot, który jak się domyślam powinien zejść już po pierwszej jeździe. 

 

Przyjrzałem się również synchronizatorom, przynajmniej na tyle na ile mogłem, i też nie zauważyłem nic niepokojącego.

A przyglądałem się wszystkiemu długo. I dokładnie. Tyle, że przez ten otwór widać było jedynie 4 pierwsze biegi. Z których tylko drugi wzbudzał jakiekolwiek wątpliwości, bo na pozostałych koła zębate wyglądały jak świeżo wyfrezowane. Pytanie brzmiało jak wygląda ta wymarzona „piątka”, na której mi tak zależało. A odpowiedź przyszła bardzo szybko. Koła piątego biegu widoczne były po zdjęciu wybieraka biegów. Znajdują się dokładnie pod nim. I też nie widzę na nich śladów zużycia 🙂 Nie ma to jak porządny radziecki sprzęt.

Po zajrzeniu nieco głębiej widać również eleganckie koło biegu wstecznego.

Nawet na zdjętym dekielku i magnetycznym korku nie było jakoś nadmiernie dużo opiłków metalu.

I teraz pojawiło się podstawowe pytanie. Co dalej? W jakim stanie są łożyska i uszczelnienia? Rozbierać ją dalej czy zostawić jak jest? Myślałem nad tym długo. A ze względu na brak czasu na dalsze działania, nawet bardzo długo. Z jednej strony jak już jest na stole to może warto by ją rozebrać i wszystko wymienić. W końcu taki był pierwotny plan. Z drugiej stan kół zębatych podświadomie kazał mi zostawić jak jest, zamontować w aucie i zobaczyć co będzie. Po tych długich przemyśleniach zwyciężyła druga opcja. Uwierzyłem poprzedniemu właścicielowi, że olej na skrzyni pochodził z rozerwanej gumy osłaniającej wybierak, a sama skrzynia jest szczelna. Zaufałem, że dobry stan kół zębatych oznacza, że prawdopodobnie łożyska też dadzą radę. Co będzie to będzie, w końcu zdjęcie skrzyni to „chwila moment” (przynajmniej tak to zapamiętałem z poprzedniego zdejmowania skrzyni – jaka ludzka pamięć jest zawodna), więc zawsze jak coś będzie nie tak to zdejmę i naprawię. 

Skoro nie rozkładam dalej to czas przygotować to co jest do złożenia. W miarę możliwości pozbyłem się syfu, który osiadł na ścinkach skrzyni, a następnie wziąłem się za czyszczenie i odmalowanie dekielka bo gdzieniegdzie pojawiła się powierzchowna ruda. Na początek wyczyściłem wewnętrzną stronę z resztek starego oleju i opiłków. Tutaj lakier był doskonale zakonserwowany ( w końcu pracowało to cały czas w oleju). Gorzej było z drugiej strony, ale żeby to stwierdzić musiałem przedostać się przez grubą warstwę syfu. Na początek płyn do mycia silników i nylonowa szczotka.

Potem skrobanie skrobakiem do uszczelek. 

I znowu płyn do mycia silników.

I dużo szorowania. A na koniec jeszcze benzyna ekstrakcyjna na bardziej oporny brud. I jakoś to wyszło.

Pozostało jeszcze usunąć starą uszczelkę.

I można było całość odtłuścić.

Jak już całość była wyczyszczona i odtłuszczona wziąłem się za malowanie. Na początek wszystkie powierzchnie na których zauważyłem rdzę, czyli właściwie całą zewnętrzną powierzchnię, zmatowiłem, odtłuściłem i pokryłem brunoxem, któremu pozwoliłem wyschnąć przez kolejną dobę. 

Ponieważ brunox wiąże tylko z rdzą, a tam gdzie jej nie ma pozostaje nieutwardzony, należy jego nadmiar usunąć.

Brunox

Brunox

Brunox

Więc ponownie całość zmatowiłem usuwając nieutwardzone resztki brunoxa.

Matowienie

A następnie wziąłem się za oklejenie wewnętrznej strony. Tej, która ma styczność z olejem oraz powierzchni, która styka się z uszczelką. Wolałem nie ryzykować, że farba wewnątrz się będzie łuszczyć i dostawać do oleju. Lakiernik ze mnie marny więc takie ryzyko istniało. Podobnie powierzchnia styku z uszczelką. Wiem, wiem, uszczelka dociśnie i nic się nie dostanie do środka nawet jakby się coś łuszczyło. Wolę dmuchać na zimne. Poza tym blaszana pokrywka z biegiem lat się odkształciła, szczególnie pod śrubami i z góry przeczuwałem, że zwykła papierowa (cieniutka) uszczelka to może być za mało. I mówcie co chcecie, że to błąd w sztuce itd., ja i tak zamierzałem użyć cienkiej warstwy płynnej uszczelki (czy jak kto woli – silikonu).

Po oklejeniu przyszła pora na malowanie spodu oraz górnej krawędzi, która wystaje poza uszczelkę (czyli wszystkiego czego wcześniej nie okleiłem). Malarz-lakiernik ze mnie kiepski ale chyba wyszło nie najgorzej.

Następnego dnia, kiedy farba wyschła, wziąłem się za przygotowanie powierzchni pod uszczelkę. Najpierw oczyściłem obudowę skrzyni z resztek starej za pomocą skrobaka, a następnie odtłuściłem.

Podobnie potraktowałem pokrywkę. Zerwałem maskowanie, lakier wyszedł całkiem nieźle, a następnie odtłuściłem powierzchnię pod uszczelkę.

Przymierzyłem uszczelkę. Ponieważ wbrew pozorom nie jest symetryczna musiałem mieć pewność, że później, kiedy będzie posmarowana silikonem, założę ją dobrze za pierwszym podejściem.

Posmarowałem obudowę i pokrywkę silikonem, a pomiędzy włożyłem papierową uszczelkę. Odczekałem, zgodnie z zaleceniem na opakowaniu, 15 minut i wszystko porządnie docisnąłem i skręciłem używając nowych podkładek sprężystych i nakrętek.

Następnie wziąłem się za wybierak. Na początek wymieniłem pękniętą gumową osłonę, na nową.

Później oczyściłem i odtłuściłem powierzchnie uszczelniające. Tutaj postanowiłem nie stosować silikonu. Dwie aluminiowe powierzchnie wyglądały całkiem dobrze, więc założyłem, że sama uszczelka powinna wystarczyć. Na szczęście, ale o tym później.

Tak przygotowana skrzynia czekała na włożenie do auta.

A okazja nadarzyła się przy okazji Świąt Wielkanocnych. Jak kiedyś pisałem wkładanie skrzyni samemu już przerabiałem i nie zamierzałem tego powtarzać. A na Święta przyjechał m.in. mój kuzyn, tak samo zapalony automaniak jak i ja 🙂 Czułem, że jeśli poproszę o pomoc w zdjęciu starej i wrzuceniu nowej skrzyni to nie będzie miał nic przeciwko. I na szczęście się nie myliłem. Ponieważ miał przyjechać dopiero wieczorem akcję wymiany rozpocząłem popołudniu. Zacząłem od rozbiórki pod maską. Na początek rura doprowadzająca powietrze znad kolektora wydechowego do filtra powietrza i osłony termiczne rozrusznika.

Następnie osłona pod silnikiem i układ wydechowy, praktycznie cały, bo został tylko kolektor i końcowy tłumik. Przeszkadzała dwururka, ale żeby ją zdjąć, najłatwiej było najpierw pozbyć się środkowego tłumika.

Przy okazji okazało się, że od temperatury dosyć mocno zniszczona jest poduszka pod silnikiem.

A przecież razem z silnikiem włożyłem nowe poduszki. Czy ktoś ma pomysł jak ją wymienić bez wyjmowania silnika? I przede wszystkim na jaką ją wymienić, żeby wytrzymała dłużej? Piszcie proszę w komentarzach.

Wracając do wymiany skrzyni. Jak pozbyłem się dwururki, miałem dobry dostęp do rozrusznika. Raptem 3 śruby i był już oddzielony od kielicha skrzyni. Nawet chciałem go wyjąć zupełnie z samochodu, ale ostatecznie tylko go bezpiecznie odsunąłem i położyłem na łapie silnika. Leżał stabilnie i nic mu się tam nie stało.

Po rozruszniku przyszedł czas wskoczyć do kanału i kontynuować działania pod samochodem. Zacząłem od wysprzęglika. Nie chciałem rozregulować idealnie działającego sprzęgła. Ponieważ kielichy skrzyń są przynajmniej teoretycznie identyczne, punkty mocowania wysprzęglika i widełek odpowiedzialnych za wysprzęglanie również, miałem nadzieję, że po złożeniu wszystkiego z powrotem obejdzie się bez mozolnej regulacji sprzęgła. Na szczęście udało się go zdjąć bez ruszania śrub regulacyjnych. Także na początek sprężynka powrotna, a następnie dwie śruby i wysprzęglik był odkręcony.

Następny w kolejności był łącznik elastyczny wału. Jedno tylne koło do góry, a skrzynia na luz i można nim swobodnie obracać. Niby tylko 6 śrub ale ani to wygodne ani przyjemne i trochę czasu jednak na to zeszło.

Po zdjęciu łącznika i odkręceniu podpory wału po to, żeby opadł i nie przeszkadzał pozostały już tylko 4 śruby mocujące skrzynię do silnika i dwie mocujące jej tylną podporę do nadwozia. Do jednej z górnych śrub przy silniku dostęp jest tylko od gór, do drugiej musiałem zmontować dość karkołomny łamany klucz nasadkowy.

Kiedy skrzynia wisiała już tylko na 4 ostatnich śrubach wskoczyłem na górę i zająłem się drążkiem. I tak po kolei: mieszek, gałka, gumowa osłona mocowana na 4 śruby, a na koniec sam drążek. Musiałem się posiłkować internetem, żeby się dowiedzieć jak go zdjąć. Okazało się to w sumie banalnie proste, ale na pierwszy rzut oka tego nie widać, a nie chciałem ciągnąć na siłę i czegoś urwać. Wystarczyło podważyć i wyciągnąć na dole taki mały plastikowy pierścień, który go trzyma, a reszta zeszła już w miarę bezproblemowo. Wystarczyło mocniej pociągnąć.

Teraz już pozostało tylko wyjęcie skrzyni. Więc wskoczyliśmy we dwóch do kanału, szybkie odkręcenie pozostałych śrub, szarpnięcie w tył i zaczęła schodzić. Szkoda tylko, że wybierak zahaczył o wykładzinę i otwór w podłodze. Na szczęście mała pomoc z góry od drugiego z kuzynów, który też był z nami w garażu i odczepił zaczepiony wybierak i w końcu skrzynia leżała na dnie kanału. Teraz pozostało tylko zabrać z niej podporę i łożysko oporowe i przełożyć do nowej skrzyni. A przynajmniej tak mi się wydawało.

Wziąłem podporę na stół. Wymontowałem z niej starą poduszkę i założyłem nową, która czekała na nową skrzynię. Tak przygotowana podpora razem z ową skrzynią powędrowała ze mną do kanału.

Tam zamontowałem jeszcze nową gumę osłaniającą widełki razem z nowymi widełkami i łożyskiem oporowym i tak całość była gotowa to montażu.

No to hyc, wkładamy. I mały problem bo z jednej strony musimy trafić wałkiem w sprzęgło, a z drugiej znowu wybierak haczy o tunel. Próbujemy, ale żeby się nie męczyć lepiej było zdjąć wybierak.

Próba numer 1




Żeby nic niepożądanego nie dostało się do wnętrza otwór zabezpieczyłem taśmą malarską.

No to jedziemy drugi raz już wszystko ładnie zaczyna wchodzić, pozostało dopasować wielowypusty i kolejny nasz błąd bo nie możemy obrócić wałka, nie wbiliśmy biegu, żeby kręcić wałkiem wyjściowym i jednocześnie obracać wałek wejściowy z wielowypustem.

Próba numer 2 – nie została uwieczniona 😉

No nic, nie poddajemy sie, skrzynia znowu w dół, zakładam na szybko wybierak, wrzucam pierwszy lepszy bieg i ponownie zaklejam otwór po wybieraku. Do trzech razy sztuka. Skrzynia w górę, chwila moment i siedzi.

Próba numer 3




Łapię szybko dwie dolne śruby, zaczynam skręcać, żeby nasunąć ją na tulejki ustalające i docisnąć do samego silnika, bo tylnej podpory nie mogę jeszcze zamocować do nadwozia. Jest za daleko. I zaraz pojawia się problem. Skrzynia doszła do silnika, a podpora nadal jakieś 10mm za daleko, żeby trafić na mocowania w nadwoziu. Podparliśmy skrzynię podnośnikiem.

Biorę do ręki podporę od „piątki”, którą dostałem razem ze skrzynią i dopiero teraz widzę. Minimalnie się różni, jest wygięta lekko do tyłu, bo skrzynia jest trochę dłuższa. A przynajmniej jej obudowa i mocowanie podpory. Nie ma to tamto, trzeba zmieniać. Podpora z „czwórki” razem z nową poduszką wyleciały, a na ich miejsce wskoczyła oryginalna podpora z „piątki” razem z oryginalną poduszką w całkiem niezłym stanie. Teraz już wszystko pasowało 🙂 Niestety nie mam zdjęć porównawczych bo w ferworze walki nawet o tym nie pomyślałem. Dokręciłem dwie dolne i jedną z górnych śrub mocujących skrzynie i poszedłem na górę dokręcić ostatnią.

Następnie wziąłem się za zamontowanie wybieraka. Otwór w tunelu jest dosyć mały wiec nie było to zbyt wygodne, a szczególnie dokręcenie jednej z trzech śrub ale koniec końców się udało.

Skoro byłem już na górze to przymierzyłem, a następnie przykręciłem rozrusznik. Pasuje 🙂 Czyli kielich skrzyni rzeczywiście się nie różni. Oby tylko rozrusznik prawidłowo działał, ale do sprawdzenia tego było jeszcze trochę czasu.

Kiedy rozrusznik był na miejscu wróciłem do kanału i przykręciłem podporę wału i połączyłem go ze skrzynia za pomocą gumowego łącznika. I muszę przyznać, że było to zdecydowanie prostsze kiedy łącznik ten był nowy i spięty metalową opaską, którą należy usunąć po zamontowaniu. Niezła męczarnia kiedy nie jest nią ściśnięty. Nie obyło się bez młotka. Na szczęście, w przeciwieństwie do mojego szwagra, ja mogę go używać i nie kończy się to lawetą 😉

Skrzynia przykręcona, wał spięty, rozrusznik na miejscu? Wszystko jest. No to montujemy wydech. Na początek dwururka.

Osłony rozrusznika i rura od powietrza.

I góra skończona. Czyli wracam do kanału i kończę dół. Zamocowałem wysprzęglik. Trochę się obawiałem, czy będzie działał, czy też będę się bawił w regulację. Wszedł jakby ciaśniej, z większym naciskiem wstępnym na widełki, ale zobaczymy potem. Następny w kolejce czekał środkowy tłumik.

Potem zostało już tylko sprawdzenie wszystkiego, podłączenie czujnika cofania i linki prędkościomierza, upewnienie się, że wszystko jest podokręcane i założenie osłony silnika. Tutaj skończone, pod maską też. Jest 2 w nocy, ale został mi już tylko drążek do poskładania. Nie mogę tak tego zostawić, bo nie będę mógł spać. Olej mogę wlać potem, szczególnie, że szwagier miał mi rano przywieźć do tego celu dużą 0,5l strzykawkę. Zawsze to lepsza perspektywa niż wlewanie zwykła „setką” z apteki.

Dobra nie ma co zwlekać biorę się za drążek. Na początek gumowa osłona. Potem nowy zestaw montażowy drążka, bo stary uszkodził się kiedy skrzynia zaczepiła o dywanik i podłogę. Zresztą z góry przewidziałem, że może nie przeżyć demontażu więc byłem przygotowany.

Chwila rozkminy bo części więcej niż było w starej skrzyni. Jeszcze się upewniłem jak to było zamontowane poprzednio i jadę z tematem, widocznie reszta części jest na zapas 😛 Złożyłem zestaw taki jak na starej skrzyni (ostatecznie zostawiłem jedną – dolną – gumę, bo tak było na starej skrzyni) i zacząłem wpychać drążek. Ta gumowa podkładka okazała się niezwykle oporna. Tzn. stawiała tak duży opór dla drążka, że musiałem sobie pomagać wpychając ją śrubokrętem, bo tam jeszcze miał wejść plastikowy blokujący pierścień. Trochę męczarni z tym było, nie powiem, że nie, ale ostatecznie się udało. Może mogłem tą gumę czymś lekko natłuścić, ale raz, że o 2 w nocy mój umysł już nie był taki bystry, a dwa, że może to i lepiej bo im ciaśniej siedzi tym mniejsze ryzyko, że spadnie.

Po założeniu drążka wskoczyła gumowa osłona, mieszek i gałka. Skończone 😀 Jeszcze tylko szybkie obejście i sprawdzenie wszystkiego i mogłem iść spać 🙂

Następnego wieczora uzbrojony w wielką strzykawkę wziąłem się za nalewanie oleju.

Większość użytkowników Łady z Forum Łada Klub Polska polecało Motula i w taki też byłem wyposażony. Półtorej butelki później zaczęło się przelewać, więc operacja była już praktycznie zakończona. Mimo, że jestem dość sceptyczny co do takich specyfików pewna osoba, która sama to wypróbowała poleciła mi zastosowanie rewitalizantu/ceramizera. Sprawdzony, ponoć po nim skrzynia chodziła ciszej. Jeśli nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi. Pomyślałem, że w sumie czemu nie. Spróbuję. Zawsze to jakaś ciekawostka. Potraktuję to jako eksperyment więc jako naukowiec podszedłem do tematu odpowiednio. Mam pełno zdjęć jak skrzynia wyglądała przed więc przy następnej zmianie oleju mogę zajrzeć i zobaczyć czy coś się zmieniło 😉 A nuż pomoże to też łożyskom.

Olej i ceramizer

Olej zalany, korki pozakręcane.

Zalana skrzynia

Wszystko jeszcze raz sprawdzone. No to odpalamy i sprawdzamy. Wsiadłem, naciskam sprzęgło i czuję straszny opór. Myślę sobie „No nie, jednak muszę regulować”, ale zaraz weszło do podłogi i potem już chodziło normalnie. Czyli chyba coś się musiało ułożyć. No nic, okaże się jak odpalę i spróbuję ruszyć. Odpaliłem, wrzucam jedynkę, wchodzi jak w masło, praktycznie bez oporu, aż miło. Puszczam sprzęgło i działa normalnie. Super, chyba obejdzie się bez regulacji. Sprawdzam wsteczny, tak samo, wchodzi bez problemu i sprzęgło działa normalnie. W sumie jeżeli wszystko pasuje to znaczy, że kielich nie tylko wydaje się być, ale jest taki sam jak w czwórce, widełki takie same, mocowania wysprzęglika i widełek też więc siłą rzeczy sprzęgło musiało działać tak samo. Ale zawsze jest to zastanowienie czy na pewno wszystko jest dokładnie, kropka w kropkę tak samo 😉

Czas na jazdę próbną. Jedynka, ruszam, dwójka, trójka, czwórka i wreszcie piątka. Bosko wszystko wchodzi bez najmniejszego problemu, delikatnie, przyjemnie 🙂 Nie wiem ile jadę bo źle podłączyłem linkę prędkościomierza 😀 W sumie już w nocy wydawało mi się, że nie wskoczyła na miejsce jak należy, ale łudziłem się, że jak ruszę to się ułoży. Nie ułożyła się 😉 Trudno, znam swoje auto i z tego co wiem pierwsze 4 biegi powinny mieć takie same albo podobne przełożenia.  Wcześniej na 4. biegu przy 80km/h było ok. 3000 obr./min. Teraz po wrzuceniu „piątki” obroty spadają do ok. 2500 obr./min. Super, będzie można komfortowo jechać 100km/h, a czasem więcej 🙂 Jazda po autostradzie będzie jeszcze przyjemniejsza 🙂 

Wróciłem do domu, poprawiłem linkę prędkościomierza i na kilkuset metrach sprawdziłem czy już działa. Działa 🙂 Wszystko działa, biegi wchodzą pięknie, skrzynia w czasie jazdy jest cicha, tak przynajmniej wydaje mi się po pierwszych ok. 5km, czyli operacja zakończona sukcesem. Podsumowując, skrzynia 5-cio biegowa z 2107 jest plug’n’play pod warunkiem, że mamy tylną podporę od piątki, która nieco się różni. Reszta pasuje bez problemu 🙂

Już nie mogę się doczekać majowego rajdu z Classic Cars Łódź. Zobaczymy jak będzie się sprawować skrzynia 🙂 Na pewno napiszę relację. Z rajdu też 🙂 Do zobaczenia 🙂

Podobało się? Podziel się z innymi: