W ostatnią sobotę, 13. maja, odbył się pierwszy w tym sezonie rajd zorganizowany przez Classic Cars Łódź zatytułowany Twoja Stara Bryka w Łodzi.

Wszystko zaczęło się z samego rana w Garażu Klasyków. Kiedy przyjechaliśmy, ok. 8 rano, na miejscu była już większość załóg. Po zaparkowaniu auta poszliśmy odebrać pakiet startowy, w którym oprócz standardowych naklejek z numerem i reklamami sponsorów znalazł się m.in. ogórek 😀


I tu pierwsza zagwozdka „Po co nam ogórek?”. Wszystko miało się wyjaśnić później, w trakcie realizacji zadań na trasie. Około 8:30 odbyła się odprawa, na której dowiedzieliśmy się, że tym razem formuła rajdu jest inna niż zwykle. Nie dostaliśmy itinerera z trasą. Dostaliśmy tylko listę miejsc, które musimy odwiedzić i zadania, które mamy tam wykonać.

Kolejność dowolna, trasa również. Jedynie w Teatrze Powszechnym musieliśmy się stawić o ustalonej godzinie i nie później. Reszta miejsc miała tylko podane godziny, w których możemy je odwiedzić. Ponadto, dostaliśmy 3 strony ponumerowanych zdjęć. Należało je odszukać w miejscach, które odwiedzaliśmy i wpisać odpowiednie numery w karcie drogowej.

Start rozpoczął się ok. 9. Załogi startowały kolejno według numerów w odstępach 1 minuty.

Pierwszym i zarazem zlokalizowanym najbliżej, było zadanie zorganizowane przez szkołę jazdy Agra, czyli przejechanie po tzw. „rękawie” na czas. Liczyła się szybkość i precyzja, tak aby nie strącić słupków, a jednocześnie zatrzymać się dokładnie pół metra przed końcem trasy, zarówno z przodu jak i z tyłu.

Na szczęście wymiary rękawa zostały przystosowane do tego, aby zadanie mógł wykonać również Cadillac, więc dla mniejszych samochodów było to ułatwienie.




Po przejechaniu „rękawa” udaliśmy się do kawiarni Radiowa, gdzie szukaliśmy zdjęć i musieliśmy odpowiedzieć na pytanie „W jakich kolorach produkowany był Simson Schwable?” Należało wymienić 3. Szybki przegląd w głowie „jakie kolory widziałem w ogłoszeniach?”. Niestety, najczęściej widziany przeze mnie rdzawy nie był dobrą odpowiedzią, ale mimo to udało się trafić z trzema kolorami, więc zebraliśmy komplet punktów. Potem jeszcze tylko zwiedzanie kawiarni w poszukiwaniu zdjęć i udaliśmy się do Teatru Powszechnego.
Zgodnie z tym co było powiedziane na odprawie wszyscy stawili się na miejscu o umówionej godzinie.

Już będąc na parkingu dostrzegliśmy zdjęcia, a przy wejściu otrzymaliśmy zestaw pytań, na które odpowiedzi musieliśmy znaleźć we wnętrzu. Ponadto, w teatralnej kawiarni Cocktails Time czekała na nas kawa i ciasto.


Około 11, kiedy wszyscy byli już na miejscu, przyszedł do nas jeden z aktorów i zabrał nas na dużą scenę. Usiedliśmy w ławkach i słuchaliśmy opowieści o tym jak wygląda droga do zostania aktorem i jak wygląda ta praca „od kuchni”. Trzeba przyznać, że była to bardzo ciekawa opowieść przepleciona wieloma śmiesznymi anegdotami. W trakcie opowieści dostaliśmy za zadanie wykonać aktorskie ćwiczenie na koordynację ruchową. Niestety, jak się później okazało, zadanie to oblali wszyscy. No cóż, łatwe nie było 🙂
Później poszliśmy jeszcze za kulisy i weszliśmy na scenę, gdzie zobaczyliśmy co widzą aktorzy podczas spektaklu. Po tej niezwykle ciekawej wizycie ci, którzy nie zdążyli wcześniej udali się na kawę i ciasto, a pozostali ruszyli dalej w trasę.
Następnym punktem, który odwiedziliśmy była kawiarnia hello!. Ponieważ jest ona zlokalizowana przy fitness klubie, czekało tam na nas fitnessowe zadanie w postaci młotka o wadze 8kg i wielkiej opony z traktora.

A na czym polegało zadanie? Otóż jedna osoba z załogi miała przez minutę uderzać tym malutkim młotkiem w oponę z wysokości co najmniej ramion. Liczyła się liczba uderzeń. 




No cóż, pierwsze uderzenia przyszły łatwo, ale im dalej tym cięższy wydawał się ten młotek. Czy poszło dobrze? Powiedzmy, że jako tako, szału nie było, ale tragedii tez nie 😉 Rozejrzeliśmy się jeszcze w poszukiwaniu zdjęć i udaliśmy dalej.

Kolejnym przystankiem był Bloom Box, w którym czekało na nas zadanie zapachowe. Otrzymaliśmy 5 świeczek na bazie naturalnych aromatów i musieliśmy odgadnąć co to za zapach. Czekał na nas cynamon, lawenda, cytryna, wanilia i lilia. Pierwsze trzy poszły bez problemu. Na kolejne dwa potrzebowaliśmy chwili zastanowienia. „Znam ten zapach, ale co tak pachnie? Co to jest?”. Na szczęście udało się rozpoznać wszystkie 5 bezbłędnie.
Z Bloom Boxa udaliśmy się do Dermokliniki, gdzie czekało nas zadanie kosmetyczne. Otóż Kasia usiadła wygodnie na fotelu, a ja musiałem jej pomalować paznokcie u jednej dłoni 😀 Lata sklejania, a potem malowania modeli samolotów na coś się przydały i wyszło naprawdę przyzwoicie 😉 Przynajmniej według sędziego :).

Następnie musiałem jeszcze zrobić masaż drugiej dłoni, który też chyba nie wyszedł najgorzej.

Po zadaniu, szybka sesja foto dla Dermokliniki i pobiegliśmy do Gejsza Sushi. Już przed wejściem zlokalizowaliśmy kilka zdjęć, a w środku dowiedzieliśmy się po co nam ogórek 😀 W Gejsza Sushi czekały na nas dwa zadania. Pierwsze, wykonywane przez jednego z członków załogi, polegało na pokrojeniu ogórka w słupki. Ale oczywiście w stylu szefa kuchni. Nie umiem tego opisać, ale przypomina to odwijanie taśmy z rolki tak aby zostały same nasiona z ogórka i cienki jak papier plaster, który następnie należy pokroić w słupki. Tutaj liczyła się dokładność. Zadanie dla drugiego członka załogi było zadaniem na czas. Otóż należało na czas przygotować sushi. Jeszcze nigdy nie robiłem sushi na czas, ale wyszło nie najgorzej. Prawie się nie rozleciało. Na koniec zrolowane przez siebie sushi dostaliśmy do zjedzenia 🙂
Posileni sushi pojechaliśmy odwiedzić ostatnie dwa miejsca na liście. W Lokalu czekała na nas zupa. Zupa, w której musieliśmy rozpoznać składniki tylko jej próbując. Nieproste zadanie, szczególnie, że była to (chyba) zalewajka, więc „naocznie” nie bardzo dało się cokolwiek rozpoznać. Na mecie dowiedziałem się, że składała się ponoć z 25(!) składników :O Czekając na zupę „odkryliśmy” kilka zdjęć.
Z Lokalu udaliśmy się do Przystanku na OFFie. Tam czekał na nas pożywny makaron oraz dwa zadania. Jednym było wypisanie potraw z mleczkiem kokosowym z menu. A drugim zliczenie z ilu kontenerów składają się DOKI. Ponieważ jest to forma dość zawiła, nadal nie wiem jaka jest prawidłowa odpowiedź. Na OFFie znaleźliśmy resztę nierozpoznanych wcześniej zdjęć. Trzeba było być spostrzegawczym i zajrzeć pomiędzy, a nawet za budki z jedzeniem (jedno graffiti przysłoniła przyczepa z burgerami i było widoczne tylko jak się za nią zajrzało pod kątem).
Posileni makaronem, z zaliczonymi wszystkimi punktami na trasie udaliśmy się na metę w Garażu Klasyków, gdzie czekał na nas grill. I tak w miłej atmosferze przy grillowanej karkówce oczekiwaliśmy na wyniki.


Kiedy pojawił się Sebastian, Komandor rajdu, i zaczął ustawiać wyszukane podium wiedzieliśmy, że wyniki są już blisko. I faktycznie po chwili wszyscy zostali zwołani do środka. Na początek Komandor podziękował wszystkim za udział, a następnie zaczął wręczanie nagród. Między innymi wraz z przedstawicielką Bloom Boxa wręczył nagrody trzem załogom, które jako jedyne rozpoznały prawidłowo wszystkie 5 zapachów. Ostatnim punktem programu było rozdanie nagród w klasyfikacji generalnej. Nam udało się zająć trzecie miejsce, na drugim uplasowała się żeńska załoga pomarańczowego Karmanna, a szczyt podium zajęła załoga czerwonej Alfy. Komandor zakończył dziękując wszystkim za udział oraz za wsparcie sponsorom i wszystkim, którzy pomagali w organizacji, jak również w trakcie samego rajdu.


Podsumowując, nowa zupełnie inna niż zwykle formuła okazała się bardzo ciekawa, a organizacja stanęła jak zawsze na najwyższym poziomie. Organizatorom dziękujemy i czekamy z niecierpliwościom na następne rajdy 🙂 Do zobaczenia 🙂

P.S. Jak zwykle emocje i dobra zabawa wzięły górę, więc nie pamiętałem o robieniu zdjęć, stąd ich tak mała ilość. Następnym razem postaram się zrobić wiecej 😉

Podobało się? Podziel się z innymi: