Wszystko zaczęło się od miCCLo rajdu z Classic Cars Łódź na początku lata 2012. Siostra z mężem namówili mnie, żeby z nimi pojechać, zobaczyć o co w tym chodzi. Sami też jechali pierwszy raz, swoim świeżo kupionym Polskim Fiatem 125p. Dojechaliśmy na miejsce zbiórki i okazało się, że kierowca Warszawy nie ma pilota. Tak oto zostałem pilotem i całkowicie wsiąkłem. Panujący tam klimat spowodował, że po powrocie do domu nie mogłem myśleć o niczym innym tylko o tym, żeby kupić jakiegoś klasyka. Miał być w miarę tani, a przede wszystkim mieć łatwo dostępne części. Polonez odpadał, bo jedynie Borewicz wchodził w grę, a te wcale takie tanie i łatwe do znalezienia nie są. Kanta ma siostra, poza tym tych jest dużo, a części wcale nie są bardzo łatwo dostępne.
Sam nie wiem jak pojawił się pomysł Łady 2103. Może dlatego, że dziadek opowiadał jak taką jeździł, a może to po lekturze artykułu w Motorze (albo Auto Świecie – nieważne), w którym porównano 2103 ze 125p. W sumie to nieistotne. Ważne było to, że była tania, a części były dostępne bez większego problemu i w rozsądnych cenach. Zaczęło się wielkie poszukiwanie, co nie było wcale łatwe, bo ogłoszeń nie było wiele. Jak już coś się pojawiło, to nie nadawało się nawet do remontu.
Aż w końcu pojawiło się bardzo enigmatyczne ogłoszenie. Garstka informacji i brak numeru telefonu. Gdyby nie to, że lokalizacja była blisko domu to nawet bym na nie nie spojrzał. Udało się znaleźć numer w innym ogłoszeniu tego samego użytkownika. Szybka rozmowa, wsiadam w auto i jadę oglądać. Następnego dnia pojechałem ją kupić.
Nie była idealna, ale jak to mówią – było do czego spawać. Na zdjęciach z ogłoszenia nie zachwycała. Samochód wymagał zarówno remontu mechanicznego jak i blacharskiego, jednakże jego największą zaletą było to, że był kompletny, nie brakowało żadnej listewki czy innego szczegółu, a nadwozie nie wymagało gruntownej ingerencji w konstrukcję nośną.