Po zaliczeniu czterech rajdów i kilku, a może kilkunastu mniejszych wycieczek przyszedł czas zająć się silnikiem. Kiedy po przejechaniu ok. 2000 km (a może więcej, bo kto wie ile wcześniej przejechała w tym stanie) na trzech cylindrach do spalania oleju dołączyło spalanie płynu chłodniczego, nie było wyjścia i trzeba było wreszcie zająć się sercem Ładnej. Mimo wcześniejszych wątpliwości – remont czy przeszczep na 1600 – postawiłem na remont. Przede wszystkim ze względu na wersję. Jak zrozumiałem, że to nie takie do końca zwykłe 2103 postanowiłem zachować ją w pełnym oryginale. Dlatego silnik również musiał pozostać seryjny, a jedyną obawą było to, czy będzie można z tego coś jeszcze zrobić. Trzeba pamiętać, że na czwartym cylindrze kompresja była równa 2 bary, czyli tak jakby jej wcale nie było. Oczywiście miałem już w głowie plan B, czyli hybrydę 1200 i 1600, ale jak później odkryłem takie coś nie byłoby aż tak łatwe do zrobienia jak mi się początkowo wydawało 😉
Nie ma co gdybać, trzeba zabrać się za rozbiórkę i wtedy zdecydować co dalej. Zaczęło się w długi listopadowy weekend. Kurz po ostatnim rajdzie w sezonie już opadł, a aura za oknem mówiła, że czas szykować się do zimowego snu. Jednym słowem, idealny moment, żeby przeprowadzić operację. Dokładnie 11.11.2013 silnik opuścił Ładną i – czego wtedy jeszcze nie wiedziałem – miał tam powrócić dopiero za ponad rok. Ładna trafiła pod swoją wiatę (nie miała wtedy jeszcze garażu, ale przynajmniej nie kapało jej na głowę), a silnik na stół operacyjny i zaczęło się wielkie rozbieranie. (więcej…)